Na cmentarzach za wschodnią granicą naszego kraju spoczywają miliony Polaków. Są to przede wszystkim ofiary stalinowskiego terroru, a wśród nich deportowani na Syberię i zamordowani w Katyniu, Bykowni czy Kuropatach jeńcy wojenni. Ale nie tylko. W polskich nekropoliach na Wschodzie pochowani są też Polacy zamieszkujący przez kilka wieków te ziemie, które za sprawą wielkiej polityki zmieniały wielokrotnie przynależność państwową. Spośród tego typu miejsc szczególnie ważnych dla dziejów narodu polskiego należy wymienić Cmentarz Łyczakowski we Lwowie, Cmentarz farny w Grodnie czy wileńską Rossę, gdzie spoczywają wybitni przedstawiciele polskiej kultury. W licznych nekropoliach zostali pochowani również polscy powstańcy z XIX wieku, żołnierze Wojska Polskiego i AK.

Należy pamiętać, że przed II wojną światową duża część dzisiejszej Ukrainy znajdowała się w granicach Polski. Naród ukraiński dążył do oderwania się od Rzeczypospolitej. Agresja Związku Radzieckiego 17 września 1939 roku i okupacja ziem polskich przerwała te ruchy niepodległościowe. W wyniku agresji wschodnia część terytorium Polski, jako Białoruska i Ukraińska SRR, zostały włączone do Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Po rozpoczęciu niemieckiej ofensywy na ZSRR w czerwcu 1941 roku Ukraińcy podjęli nieudaną próbę uzyskania niepodległości i budowy u boku Trzeciej Rzeszy własnego państwa. Niechętna aspiracjom ukraińskim postawa Adolfa Hitlera skłoniła część miejscowych polityków do tworzenia grup zbrojnych, które sprzyjały niemieckiej polityce. Były one zapleczem niepodległościowych organizacji ukraińskich, w tym także antypolskiej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Organizacja ta dążyła do utworzenia armii powstańczej i w efekcie jesienią 1942 roku powstał pierwszy oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), do którego zaczęły dołączać kolejne grupy w rejonie Polesia i Wołynia. Początek 1943 roku przyniósł pierwszą wielką akcję wymierzoną w polską ludność. Rzeź Polaków trwała ponad rok. Według szacunków serwisu „II wojna światowa” tylko na samym Wołyniu zginęło co najmniej 60 tys. ludzi, w pozostałych województwach, podczas czystek etnicznych – kolejne 80 tys. Podczas „Krwawej Niedzieli”, 11 lipca 1943 roku, zostało spacyfikowanych prawie 100 miejscowości zamieszkiwanych przez polską ludność. 

Pisząc o tej tragedii, nie sposób nie wspomnieć o Ukraińcach, którzy z narażeniem życia ratowali polskich sąsiadów. Leon Karłowicz w książce „Ludobójcy i ludzie” przytacza badania Wiktora Poliszczuka, który wyliczył, że właśnie z tego powodu zostało zabitych około 30 tys. Ukraińców. Z kolei Ewa i Władysław Siemaszkowie, autorzy książki „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia” odnotowali 242 konkretne przypadki pomocy udzielonej Polakom na samym Wołyniu przez około 350 Ukraińców. Aż 313 z nich poniosło śmierć.

Pamięć o ofiarach tych tragicznych zdarzeń jest patriotycznym obowiązkiem Polaków. Minęło wiele lat, relacje polsko-ukraińskie są zdecydowanie inne. Jednak nie można wymazać z pamięci tych tragicznych kart wspólnej historii. I choć czas leczy rany, emocje wśród zwykłych ludzi, którzy na Ukrainie stracili bliskich, są wciąż ogromne. 

Może właśnie odbudowa polskich miejsc upamiętnień na Wschodzie, często z udziałem ukraińskich firm, stanie się elementem budowania nowych, pozytywnych relacji między narodami o tak trudnej historii?